Żywi i umarli

W słoneczny niedzielny poranek stacje benzynowe w Guayaquil odnotowują większe kolejki. Każdy marzy o tym, by z nadrzecznej metropolii wyjechać na plażę. Bo nad oceanem jest chłodniej, nie brakuje słońca i wiatru. Wiatru zawsze jest w bród, ze słońcem różnie. I wody w bród, bo można brodzić do połowy oceanu. Są takie miejsca w Playas. Wszystko najlepiej robić z głową i bez rumu. Nawet jeśli ocean nazywa się Spokojny. Inaczej radosna plaża zamieni się z zbiorowisko opłakujących swojego towarzysza, którego nie da się już uratować.

Dla żywych równikowe słońcę nad głową, pod nogami kilometry paszczystych plaż ze śladową ilościa muszli. Z jednej strony szmaragdowa woda oceanu o poranku, a z drugiej balsy takie same jak kilkaset lat temu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz