Był sobie las namorzynowy


Wyszło słońce, jest bardzo gorący dzień i wspinam się na jedno ze wzgórz po ponad 500 schodach, by podziwiać stamtąd Wzgórze św. Anny z jednej strony i potężną rzekę Guayas z drugiej. Santa Ana i wzgórze, na którym stoję było kiedyś slamsami i najniebezpieczniejszą dzielnicą miasta. Dzisiaj gęsta zabudowa Santa Ana jest pomalowana przez miasto w pastelowe kolory. Po obu stronach schodów prowadzących do latarni, pięknego punktu widokowego, zawsze stoi szpaler ochroniarzy. Za
nimi szereg knajpek otwartych tylko wieczorami. A dalej jest mur, za który boi sie zajrzeć każdy, kto tam nie mieszka. I ma rację. To takie miasto, taki kraj, że taksówkę należy zamawiać telefonicznie, albo przez internetową aplikację, a nie łapać na ulicy, co może się źle skończyć.

Wieczorami te schody tętnią życiem, więcej tu ludzi, głównie młodzieży, niż na ciągnącym się w dole, wzdłuż rzeki maleconie wybudowanym, by chronić miasto przed zalaniem, przed szaloną wodą potężnej rzeki. Wieczorami ożywa też nadbrzeżna dzielnica artystów Bario Las Penias z pięknymi kolonialnymi, drewnianymi domami. Dziś ma za zadanie przyciągać turystów, a głównie ich pieniądze. To najstarsza część miasta powstałego na miejscu lasów namorzynowych.


Tam gdzie zachowały się szczątki tych lasów utworzono park historyczny. Drewnianymi pomostami mogę spacerować godzinami. Bardziej niż namorzynowce interesują mnie kolorowe, ogromne papugi na drzewach. Iguany dzielą swój dom, maleńkie zoo razem z małpami. U małp ciągle coś się dzieje. O coś walczą, czegoś w ziemi szukają, stukają kamieniami o kamienie. Odkręcają i zakręcają wodę. W tym samym czasie iguany wylegują się, lub pływają. Zupełnie nie reagują na skaczące przez nich małpy, ich kłótnie ich nie interesują. To nie ich biznes. Czasami dostojnym krokiem zawita w gości żółw.

Guayaquil ma 3 wspaniałe punkty widokowe. Jednym jest owa latarnia, drugim wzgórze Carmen z figurą Chrystusa. Na szczyt prowadzą stacje drogi krzyżowej. I jest jeszcze Mirador Cerro Paradiso w zachodniej części miasta. Ze wszystkich wzgórz wieczorami zakochani wpatrują się w swoje oczy, a pozostali w morze światła rozlewające się w dole.

Idę przez las, a nad głową kolorowo
Gdzie ukrywa się zielona iguana?

Jeszcze kusi wyspa, na którą z obu brzegów rzeki prowadzą tylko mosty zwodzone. Spoglądam na nie zawsze od strony wzgórza Santa Ana. Poświęcę kiedyś kilka godzin, by jednym dostać się na wyspę, pobuszować po niej, a potem drugim się wydostać.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz