Rodeo montubio

Jestem w mieście o znamiennej nazwie wyzwoliciela Simona Boliwara.
- Musisz zobaczyć konne gry regionalne, nigdzie więcej tego nie zobaczysz, to coś specyficznego dla wybrzeża Ekwadoru – mówi James. Nie tyle muszę, co chcę.
- O której sie zaczynają?
- Rano, chyba o 9.00 - O 10.30 stwierdza, że trzeba już jechać. Ok. 11tej jesteśmy na miejscu wraz ze śladową ilością ludzi. Dopiero tutaj dowiadujemy się, żepoczątek imprezy będzie o 13-tej. Jedziemy na obiad, pałaszujemy seco de pollo i wracamy. Po 13-tej rozpoczyna się sprzedaż biletów i wpuszczanie na zaimprowizowany stadion.  Skądś to znam. W Kirgistanie, gdy impreza była ogłoszona o danej godzinie, oznaczało to, że rozpocznie się pół godziny lub godzinę póżniej. Czas podany na plakacie był początkiem sprzedaży biletów lub zajmowania miejsc.

Pierwsi widzowie, wyposażeni w butelki z przezroczyatymi płynami zajmują najlepsze miejsca i urozmaicają sobie niemal dwugodzinny czas oczekiwania przekazując plastikowe kieliszki z rąk do rąk. Trzcinowa wódka solo albo z cukrem i limonką to nieodłączny towarzysz rodeowych emocji. Mają większe powodzenie niż muzycy zatrudnieni do uroznmaicania czasu salsą i pasillo.

Ostatnim razem gdy rodeo montubio odbywało się w Simon Boliwar, runęła widownia. Niektórzy widzowie starają się sprawdzać jaka tym razem jest wytrzymałość najwyższych ławek.Widowisko zaczęło się ok. 15-tej. I pozostało w cieniu środkowoazjatyckich konnych rozgrywek. Początek to wybory królowej rodeo, a później już tylko męskie zmagania. Polegały na pogodzeniu sprzeczności interesów, gdy jeździec prubuje utrzymać się na koniu, a ten za wszelką cenę chce go zrzucić. 
Wybrałam sobie do kibicowania drużynę, która z wyglądu najbardziej przypominała mi kirgiskich dżygitów. Tak się złożyło, poprzez sentyment. A ostatecznie, to oni wygrali.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz