4 stycznia
wieczorem, słychać w miasteczku muzykę, miejscowa kapela towarzyszy
ubiegłorocznemu królowi w procesji do domu nowo wybranego następcy. Tańcom i
oracjom nie ma końca. Gwoździem programu są postacie dwóch diabłów,
niezmordowanych w płataniu figli. Wszyscy pójdą spać grubo po północy.
Następnego dnia
od południa gra muzyka. Już zbudowany jest na balkonie tron Heroda i kolejno 10 miejscowych
króli konno rozgrywa z nim sceny.
Pasja, emocje, zaangażowanie bije z każdego występu. Liczba diabłów się
rozmnożyła, moi ulubieńcy z dnia poprzedniego zmienili stroje i rozszerzają
repertuar psot.
6 stycznia –
kulminacja obchodów tego święta, które najbardziej łączy i angażuje
wszystkich sąsiadów. Na główny plac Salinas zjeżdża 25 króli z okolicy wraz z oraszakami. Impreza rozpoczyna się mszą świętą celebrowaną na centralnym placu.
Każdy zespół ma dzieciątko w żłóbku - to najważniejszy symbol Bożego Narodzenia. Dzieciątko w żłóbku jest w każdym
domu i z nim rodziny idą do kościoła. Diabliki przechodzą samych siebie z
rozbawianiu publiczności. A jeźdźcy konni z każdego zespołu toczą teatralne
dyskusje z Herodem i usiłują zdobyć jego tron.Ostatnim
się to udaje.
A dalej tańce, hulanki, swawole. Miejscowi prywatni
przedsiębiorcy oglosili dzień wolny dla swoich pracowników. Widać też niemało
turystów i przyjezdnych z innych stron kraju.
"Trzech króli" w Salinas, gdzie w tym roku z 3. zrobiło się 25. podobnie jak "Dzieciątko król nad królami" w Riobambie, to 2 najważniejsze obchody 6 stycznia w Ekwadorze. W ten sposób kończy się oficjalnie okres bożonarodzeniowy. I ja tańczyłam, mote i banany jadłam oraz puro piłam.
"Trzech króli" w Salinas, gdzie w tym roku z 3. zrobiło się 25. podobnie jak "Dzieciątko król nad królami" w Riobambie, to 2 najważniejsze obchody 6 stycznia w Ekwadorze. W ten sposób kończy się oficjalnie okres bożonarodzeniowy. I ja tańczyłam, mote i banany jadłam oraz puro piłam.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz