czyli panna z okien (Ventanas - Ekwador - rok na równiku). Zapraszam też na: polkawkirgistanie.blogspot.com
Włosy dookoła świata
Idę jedną z głównych ulic Duszanbe. Przede mną dziewczyna z
włosami do kolan. Rozglądam się na boki i do tyłu, wszystkim kobietom spod chustek
zwisają długie końskie ogony albo warkocze , jak Tadżykistan długi i szeroki.
Podobnie jest w Afganistanie. Ale w tym ostatnim w żaden sposób nie można
zobaczyć tego na ulicy. Tylko w zaciszu domowym.
Akilay, moja kirgiska przyjaciółka po pierwszej wizycie w
Europie, w Niemczech i Polsce, ogólnie była zachwycona. Zzapytałam czy jest może
coś, co jej się nie podobało. Bez zastanowienia odpowiedziała mi pytaniem:
Dlaczego Europejczycy mają tak mało włosów na głowie? I dlaczego kobiety w
większości mają krótkie włosy?
W Kirgistanie są długie półki z szamponami, natomiast
odżywek do włosów trzeba szukać niemal z lupą. Natomiast nie należy w ogóle
szukać, bo i tak się nie znajdzie tłustych kremów do twarzy. Gruba i jędrna
skóra Kizgizów nie potrzebuje takiej ochrony nawet w najmroźniejsze dni. W
Pakistańskich drogeriach jest większy wybór farb do włosów dla mężczyzn niż dla
kobiet. Tak popularne jest ukrywanie siwizny. Podobnie w Ameryce Południowej.
Kirgiska fryzjerka zżymała się na suchość moich włosów
nakazując stosowanie masek, bo inaczej zaraz mi się połamią. Bardzo sobie
chwaliła warsztaty prowadzone przez polskiego mistrza fryzjerstwa, w których
uczestniczyła. Zaleciła mi maskę z żółtka, oliwy z oliwek i koniaku. Odtąd
ciągle w kuchni na stole stał u mnie kirgiski koniak „Biszkek”. Co bardzo
intrygowało moją koleżankę, gdy się wreszcie dowiedziała, do czego go stosuję, niedowierzając
stwierdziła, że już od jakiegoś czasu się zastanawiała, skąd mam takie eleganckie
włosy.
W jednym z miast Peru zagadnęłam na ulicy kobietę, pytając o drogę. Przez chwilę szłyśmy razem. Spacerowała akurat z farbą nałożoną na włosy. Nie omieszkałam podjąć tematu pięknych, długich i gęstych włosów Peruwianek. Rozumiała oczarowanie obcokrajowców nad Machu Picchu i innymi osobliwościami Peru, ale nie przyszło jej do głowy, że można się zachwycać tak powszechną rzeczą jak włosy. Jakby od niechcenia dodała, że przecież trzeba od czasu do czasu nakładać maskę z żółtka, oliwy i cebuli.
Przez dwa miesiące mieszkałam w dżungli amazońskiej w
Ekwadorze, wśród plemienia Aczuar. Przez ten czas nie zauważyłam cienia siwego
włosa u nikogo, kto jeszcze nie jest dziadkiem, albo babcią. Nieskazitelnie
czarne i błyszczące włosy zapewnia ich mycie w nasionach lokalnych drzew.
Nie same włosy zdobią człowieka. Dlatego każdy szanujący się Aczuar przygotowuje czarną farbę ze specjalnych liści, które najpierw bardzo długo gotuje. Dla urody oraz zapewnienia sobie szczęścia i powodzenia przed wyjściem na polowanie, tudzież przed każdą ważną dla niego aktywnością maluje twarz. Kobieta Aczuar, gdy znajdzie się w jej rękach szminka, najpierw narysuje nią sobie różne wzory na policzkach, czole, brodzie, ewentualnie później pomaluje usta. Aczkolwiek niekoniecznie. Malowanie paznokci lakierami bardzo im się podoba. Nieustannie obcinały moje zbyt długie jak na ich gust, abym ładnie wglądała, bo długie uważają za szpetne.
W dobrym tonie jest też malowanie ciała, najlepiej czymś
trwalszym niż farba robiona z liści. Dlatego Nanki prowadzi mnie na działkę za
swoim domem, porośniętą głównie maniokiem i niemalże z namaszczeniem odwraca
duże liście rośliny uważanej za chwast, ale jednak niezupełnie bezużytecznej,
bo na ich spodzie często żerują małe białe gąsieniczki. Zbiera kilkanaście
sztuk, każe mi usiąść wygodnie na zwalonym pniu. Wyciska żółty „sok” z robaków
i maluje nimi na mojej nodze anakondę. Po około godzinie przemywa rysunek wodą.
Żółty kolor stopniowo zmienia się w różowy. Następnego dnia budzę się z bordową
anakondą wijącą się wokół mojej nogi. Taki tatuaż może się utrzymać od kilku
tygodni do kilku miesięcy.
Tsachilas są jednym z dwóch
przedkolumbijskich plemion wybrzeża, które przetrwały w Ekwadorze . Swego czasu
nawiedziła ich straszliwa epidemia. Szaman, plemienny mędrzec, zebrał
wszystkich i kazał natrzeć ich ciała nasionami achiote (arnoty właściwej) i innymi wyciągami roślinnymi. Zaraza
przestała atakować nowe ofiary. W czynie dziękczynnym i na pamiątkę tego “cudu”
mężczyźni zaczęli farbować włosy za pomocą achiote.
Czynią to z okazji świąt. Niektórzy mają przywilej noszenia bawełnianego krążka
na farbowanym czubku głowy, jest on oznaką mądrości. Włosy w kolorze pomarańczu
achiote stały się wyróżnikiem tej grupy etnicznej. Stąd też zaczęto ich nazywać
„Kolorowi”, co ma zabarwienie pejoratywne.
Sąsiadka iguana
Najmilszą chwilą poranka,
było wyjście na taras z kawą i powitanie z iguanami. Mieszkają na migdałowcu.
Ich ulubione zajęcia to wylegiwanie się na słońcu i zajadanie się liśćmi. A moje
– picie miejscowej kawy i podglądanie sąsiadek.
Nie pożyczą mi soli ani
achiote, a na mój taras wpełzały nie po
to, by pożyczyć cukru czy kilka dolarów na gaz. Robiły kilka zwinnych obrotów,
zakręcając w mgnieniu oka ogonem. I
przebiegały slalomem między doniczkami. Nie mam takiej relacji emocjonalnej z ich
kuzynkami jaszczurkami, ale muszę je szanować, bo jako mięsożerne zjadają
otaczające mnie chmary komarów. I długimi wieczorami rozmawiają ze mną.
Po trzęsieniu ziemi. Wszystko drożeje.
Za nami kilka wstrząsów wtórnych. Nie wyrządziły nowych szkód. Dotknęły tylko już uszkodzone budynki. 40 krajów przysłało pomoc. Ale gdzie ona jest Panie prezydencie? Ofiarom pomagają miejscowe organizacje pozarządowe, które same muszą zabiegać o fundusze. A co robi rząd? Aby zdobyć finanse na walkę ze skutkami trzęsienia ziemi i ofiarom tegoż, od wczoraj mamy wyższe o kilkanaście procent ceny wszystkich produktów. Pan prezydent powiedział, że to jest konieczne i że tylko na rok. Po roku ceny mają spaść - żart roku!
Manta - popękane miasto. Trzęsienie ziemi w Ekwadorze.
Apartamentowiec tuż przy plaży, po kwietniowym trzęsieniu ziemi. Wpomnienia zostały w kruchych ścianach na 7 piętrze. |
Coś wypada z szafki za Franklinem. Po chwili znów. I juznie wie czy on miesza w garnku czy nim ktoś miesza po kuchennej podłodze. Wychodzi na taras i widzi, żw nie tylko ocean, ale i ziemia faluje.
Wybiega na korytarz, bo myśli, że powinien uciekać. Ale nie wie jak, bo schody już się zawaliły. Wbiega z powrotem do mieszkania, zabiera paszport, psa na ręce, zamyka drzwi na klucz i kombinuje jak dostac sie na dół z 7. piętra. Winda jeszcze dzialała, ale tylko do 2. piętra.
Skacząc po rujnach wydostaje się na ulicę. Wszędzie porozwalane bloki betonu. I widzi cud. Jego samochód jest cały, ani jeden ułamek gruzu nie spadł na niego. Odpala i ucieka gdzie pieprz rośnie.
Tu była klinika |
Wraca w poniedziałek rano. Zastaje wywalone drzwi. W innych apartamentach również. Wszystko, co przedstawiało jakaś wartość zniknęło.
Jak zawsze i pod każdą szerokością geograficzną kataklizmy pozbawiają ludzi wszystkiego, zostawiają tylko rozpacz. Ale inni wykorzystują je jako źródło łatwego dorobku.
Budowano o różnym stopniu wytrzymałości |
![]() |
Słońca jak zawsze zachodzi pięknie, pomaga leczyć rany, nie myśleć przez chwile o popekanych ścianach, które jeśli jeszcze są, to wkrótce też się zawalą. W niebbie nie ma trzęsień ziemi. |
Peru jak podłość
Wjechałam do Peru z otwartym sercem, jak do innych krajów.
Pełna ufności i wiary, że wszędzie większość stanowią ludzie dobrzy. Wyjechałam
brutalnie obdarta z tego wszystkiego, ze straconą wiarą we wszystkie ludzkie
wartości. Oszukana; 3 razy w ciągu 2 miesięcy okradziona ze wszystkiego co
miało wartość materialną. Zdradzili ci, którzy udawali przyjaciół. Przeżyłam napad. Żyję…
Łuk miłości, łut szczęścia
W
tym kraju nie ma bocianów. Jest mnóstwo pelikanów, ale one w przynoszenie
dzieci się nie bawią. Wypatrują tylko ryb w morzu i bacznie obserwują porannych
rybaków. Mimo to dzieci nie brakuje. Ogólnoświatowa prawidłowość jest
zachowana, im rodzina biedniejsza, tym ma więcej dzieci. W Ameryce Łacińskiej
skład rodziny zmienia się bardzo często. Są rodzinni, np. święta lubią spedzać
w gronie rodziny i nie lubią, kiedy ktoś obcy im się wtedy plącze po domu.
Tylko, że nie zawsze jest to rodzina w powszechnym rozumieniu, właściwym dla
Starego Świata, czyli mama, tata i dzieci. Wszędzie na świecie ludzie się
rozwodzą. Często ojciec odchodzi od rodziny, albo mama z dziećmi odchodzi od
męża.
W
Nowym Świecie nie rodzina wydaje się być najważniejsza, ale miłość. Roi się tu
od kobiet, które zakochują się i zostawiają męża lub partnera z dziećmi, by
cieszyć się nową miłością. Gdy mąż okaże się draniem, trzeba się z nim rozstać.
Ale wtedy trzeba sobie ułożyć życie na nowo. I wychodzi tak, że dzieci w tym
przeszkadzają. Lądują wówczas u babć, ciotek czy innych krewnych. Gdy nowa
miłość mamy nie akceptuje dzieci z poprzednich związków, mama wybiera nową
miłość. Nigdy nie wiesz, kto jest rodziną. Każdy obywatel ma 2 nazwiska, jedno
po mamie, drugie po tacie. Przy tak kwitnącej miłości, mozaika nazwisk w
rodzinie bywa wyjątkowa. Nigdy nie wiadomo, kto jest czyim dzieckiem, a kto
rodzicem. Kto mamą, kto babcią. Dzieci do babć mówią mamo. Te gorące noce, to
gorące morze, te afrodyzyjne owoce przez cały rok zachęcają do miłości i do
poświęcenia wszystkiego w imię miłości.
Z prekolumbijskiego Quito
Cmentarz kultury Quitu |
Mieli 130 – 150 cm wzrostu, podobnie jak niektórzy Indianie
i dzisiaj. Żyli mniej więcej między 200 - 600 r . n.e. we Florydzie
(obecnie osiedle w Quito), na wysokości około 2900 m n.p.m. Obserwowali świat z
góry i kontrolowali szlaki handlowe. Jednym słowem z wysokości mieli na wszystko
oko i piękny widok na jezioro Inaquito albo Anaquito, (które jako cud natury
opisywał XVIII wieczny, hiszpański przystojniak, Juan Pio Montufar, którego
wiadome wiatry historii przywiały do Ekwadoru). Rzadko dożywali więcej niż 40
lat.
Należeli do kultury Quitu (najstarsze ślady tej kultury z 3500
r pn e). W północnej części Quito odkopano ponad 30 szkieletów. Wszystkie z znajdowały
się w pozycji embrionalnej z twarzą zwróconą w stronę wulkanu Pichincha. Z fantastycznie
zachowaną ceramiką i złotą biżuterią, ponczami wykonanymi z muszli, o wadze do 20
kg. Przetrwały również fragmenty bawełnianych ubrań z wzorzystych tkanin. Jedli
z pięknie malowanych naczyń ceramicznych, nie ma wśród nich dwóch takich
samych.
Współczesne północne Quito, widok na dawnelotnisko, na jego miejscu wczseśniej było jezioro Anaquito |
Kultura Quitu, ok. roku 980 n.e. była podbita przez kulturę Cara
z okolic dzisiejszej Bahii de Caraquez.
Najeźdźcy założyli Królestwo Quito.
Uformowała się kultura Quitu-Cara. Rozrastające się gwałtownie miasto Quito, od
centrum historycznego i południowego krańca na północ, spowodowało wyschnięcie
jeziora. Na jego miejscu powstało lotnisko. Obecnie miasto rozrosło się
znacznie dalej na północ i w wokół lotniska. Okoliczne wieżowce stanowiły
zagrożenie dla samolotów. Nie wspominając o niebezpieczeństwie czyhającym na mieszkańców
tychże wieżowców ze strony samolotów. Dlatego lotnisko przeniesiono
kilkadziesiąt kilometrów na północny-wschód.
Jezioro Anaquito, XVIII w. |
„Na środkowej równinie Anaquito jest pewne miejsce, które
nazywają Rumipamba, co oznacza „wypełniony kamieniami, pełem kamieni” (…) pełne
jeleni i koloni ptaków wodnych.” – Pisał Antonio de Ulloa, hiszpański astronom i polityk.
członek Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk, którego badania kulistości ziemi
przywiodły do Ekwadoru. Dzisiaj park jest pełen wytyczonych spacerowych ścieżek wśród gęstych zarośli, placów zabaw, w tym dla psów. W tych leśnych pozostałościach mieszkają obecnie 23 gatunki ptaków.
Obecny park Rumipamba jest 10 km na południe od osiedla Floryda.
To 32. hektarowy kompleks z najstarszymi ruinami w obrębie Quito, teren byłej
prywatnej hacjendy. Zostawili tu swoje ślady przedstawiciele starszej od Quitu
kultury Yumbo (ok. 8000 r. p.n.e. - XVII
w n.e.) Mury datują się na 400 r. n.e. W parku są też olbrzymie kamienie
wulkaniczne z ostatniej erupcji Guagua Pichincha z 1660 r. Po tej tragedii, Yumpo, którzy przeżyli przenieśli się na
drugą stronę Andów. Byli wspaniałymi kupcami, znawcami ziołolecznictwa i
budowniczymi, choć niewiele śladów tej architektury zachowało się do dziś.
Północne Quito, okolice parku La Carolina, widok na stronę wschodnią |
Najważniejszym
zabytkiem Yumpo w Ekwadorze jest Tulipe, na północ od miasta z
charakterystycznymi „tolami”, czymś w rodzaju grobu. Podobne są na północnym wybrzeżu
Ekwadoru, niedaleko granicy z Kolumbia i w pobliżu Bahia de Caraquez
(pozostałości kultury Cara).
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)