Apartamentowiec tuż przy plaży, po kwietniowym trzęsieniu ziemi. Wpomnienia zostały w kruchych ścianach na 7 piętrze. |
Coś wypada z szafki za Franklinem. Po chwili znów. I juznie wie czy on miesza w garnku czy nim ktoś miesza po kuchennej podłodze. Wychodzi na taras i widzi, żw nie tylko ocean, ale i ziemia faluje.
Wybiega na korytarz, bo myśli, że powinien uciekać. Ale nie wie jak, bo schody już się zawaliły. Wbiega z powrotem do mieszkania, zabiera paszport, psa na ręce, zamyka drzwi na klucz i kombinuje jak dostac sie na dół z 7. piętra. Winda jeszcze dzialała, ale tylko do 2. piętra.
Skacząc po rujnach wydostaje się na ulicę. Wszędzie porozwalane bloki betonu. I widzi cud. Jego samochód jest cały, ani jeden ułamek gruzu nie spadł na niego. Odpala i ucieka gdzie pieprz rośnie.
Tu była klinika |
Wraca w poniedziałek rano. Zastaje wywalone drzwi. W innych apartamentach również. Wszystko, co przedstawiało jakaś wartość zniknęło.
Jak zawsze i pod każdą szerokością geograficzną kataklizmy pozbawiają ludzi wszystkiego, zostawiają tylko rozpacz. Ale inni wykorzystują je jako źródło łatwego dorobku.
Budowano o różnym stopniu wytrzymałości |
Słońca jak zawsze zachodzi pięknie, pomaga leczyć rany, nie myśleć przez chwile o popekanych ścianach, które jeśli jeszcze są, to wkrótce też się zawalą. W niebbie nie ma trzęsień ziemi. |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz