Włosy dookoła świata



Idę jedną z głównych ulic Duszanbe. Przede mną dziewczyna z włosami do kolan. Rozglądam się na boki i do tyłu, wszystkim kobietom spod chustek zwisają długie końskie ogony albo warkocze , jak Tadżykistan długi i szeroki. Podobnie jest w Afganistanie. Ale w tym ostatnim w żaden sposób nie można zobaczyć tego na ulicy. Tylko w zaciszu domowym.
Akilay, moja kirgiska przyjaciółka po pierwszej wizycie w Europie, w Niemczech i Polsce, ogólnie była zachwycona. Zzapytałam czy jest może coś, co jej się nie podobało. Bez zastanowienia odpowiedziała mi pytaniem: Dlaczego Europejczycy mają tak mało włosów na głowie? I dlaczego kobiety w większości mają krótkie włosy?

W Kirgistanie są długie półki z szamponami, natomiast odżywek do włosów trzeba szukać niemal z lupą. Natomiast nie należy w ogóle szukać, bo i tak się nie znajdzie tłustych kremów do twarzy. Gruba i jędrna skóra Kizgizów nie potrzebuje takiej ochrony nawet w najmroźniejsze dni. W Pakistańskich drogeriach jest większy wybór farb do włosów dla mężczyzn niż dla kobiet. Tak popularne jest ukrywanie siwizny. Podobnie w Ameryce Południowej.

Kirgiska fryzjerka zżymała się na suchość moich włosów nakazując stosowanie masek, bo inaczej zaraz mi się połamią. Bardzo sobie chwaliła warsztaty prowadzone przez polskiego mistrza fryzjerstwa, w których uczestniczyła. Zaleciła mi maskę z żółtka, oliwy z oliwek i koniaku. Odtąd ciągle w kuchni na stole stał u mnie kirgiski koniak „Biszkek”. Co bardzo intrygowało moją koleżankę, gdy się wreszcie dowiedziała, do czego go stosuję, niedowierzając stwierdziła, że już od jakiegoś czasu się zastanawiała, skąd mam takie eleganckie włosy.


W jednym z miast Peru zagadnęłam na ulicy kobietę, pytając o drogę. Przez chwilę szłyśmy razem. Spacerowała akurat z farbą nałożoną na włosy. Nie omieszkałam podjąć tematu pięknych, długich i gęstych włosów Peruwianek. Rozumiała oczarowanie obcokrajowców nad Machu Picchu i innymi osobliwościami Peru, ale nie przyszło jej do głowy, że można się zachwycać tak powszechną rzeczą jak włosy. Jakby od niechcenia dodała, że przecież trzeba od czasu do czasu nakładać maskę z żółtka, oliwy i cebuli.

Przez dwa miesiące mieszkałam w dżungli amazońskiej w Ekwadorze, wśród plemienia Aczuar. Przez ten czas nie zauważyłam cienia siwego włosa u nikogo, kto jeszcze nie jest dziadkiem, albo babcią. Nieskazitelnie czarne i błyszczące włosy zapewnia ich mycie w nasionach lokalnych drzew.


Nie same włosy zdobią człowieka. Dlatego każdy szanujący się Aczuar przygotowuje czarną farbę ze specjalnych liści, które najpierw bardzo długo gotuje. Dla urody oraz zapewnienia sobie szczęścia i powodzenia przed wyjściem na polowanie, tudzież przed każdą ważną dla niego aktywnością maluje twarz. Kobieta Aczuar, gdy znajdzie się w jej rękach szminka, najpierw narysuje nią sobie różne wzory na policzkach, czole, brodzie, ewentualnie później pomaluje usta. Aczkolwiek niekoniecznie. Malowanie paznokci lakierami bardzo im się podoba. Nieustannie obcinały moje zbyt długie jak na ich gust, abym ładnie wglądała, bo długie uważają za szpetne.

W dobrym tonie jest też malowanie ciała, najlepiej czymś trwalszym niż farba robiona z liści. Dlatego Nanki prowadzi mnie na działkę za swoim domem, porośniętą głównie maniokiem i niemalże z namaszczeniem odwraca duże liście rośliny uważanej za chwast, ale jednak niezupełnie bezużytecznej, bo na ich spodzie często żerują małe białe gąsieniczki. Zbiera kilkanaście sztuk, każe mi usiąść wygodnie na zwalonym pniu. Wyciska żółty „sok” z robaków i maluje nimi na mojej nodze anakondę. Po około godzinie przemywa rysunek wodą. Żółty kolor stopniowo zmienia się w różowy. Następnego dnia budzę się z bordową anakondą wijącą się wokół mojej nogi. Taki tatuaż może się utrzymać od kilku tygodni do kilku miesięcy.

Nunqui szybkim zdecydowanym ruchem ręki wyciągnęła coś spomiędzy włosów. Domagając się bym zrobiła zdjęcie, demonstruje mi na swojej dłoni wesz głowową. Nie zdążyłam, bo podbiegł Chumpik, jej brat i ze smakiem zjadł maleńkie stworzenie. Prawie cały świat je przegania i stara się unicestwić. W dżungli amazońskiej znany jest sposób walki z wszawicą za pomocą popiołu, którego pewien składnik jest wrogiem wszy. Ale Aczuarowie nie dadzą sobie odebrać swojej specyficznej przekąski. Poza tym wybieranie sobie nawzajem wszy jest zajęciem pieszczotliwym. Mamy dzieciom, dzieci mamom, koleżanki koleżankom, rodzeństwo rodzeństwu, w wolnych chwilach, w chwilach bliskości, podczas spotkań i imprez w domu komunalnym, czekając na lekcje w szkole, podczas lekcji, w czasie rejsów czółnem, wykorzystują każdą chwilę, by poszperać w głowie towarzysza.

Tsachilas są jednym z dwóch przedkolumbijskich plemion wybrzeża, które przetrwały w Ekwadorze . Swego czasu nawiedziła ich straszliwa epidemia. Szaman, plemienny mędrzec, zebrał wszystkich i kazał natrzeć ich ciała nasionami achiote (arnoty właściwej) i innymi wyciągami roślinnymi. Zaraza przestała atakować nowe ofiary. W czynie dziękczynnym i na pamiątkę tego “cudu” mężczyźni zaczęli farbować włosy za pomocą achiote. Czynią to z okazji świąt. Niektórzy mają przywilej noszenia bawełnianego krążka na farbowanym czubku głowy, jest on oznaką mądrości. Włosy w kolorze pomarańczu achiote stały się wyróżnikiem tej grupy etnicznej. Stąd też zaczęto ich nazywać „Kolorowi”, co ma zabarwienie pejoratywne.