Łuk miłości, łut szczęścia


W tym kraju nie ma bocianów. Jest mnóstwo pelikanów, ale one w przynoszenie dzieci się nie bawią. Wypatrują tylko ryb w morzu i bacznie obserwują porannych rybaków. Mimo to dzieci nie brakuje. Ogólnoświatowa prawidłowość jest zachowana, im rodzina biedniejsza, tym ma więcej dzieci. W Ameryce Łacińskiej skład rodziny zmienia się bardzo często. Są rodzinni, np. święta lubią spedzać w gronie rodziny i nie lubią, kiedy ktoś obcy im się wtedy plącze po domu. Tylko, że nie zawsze jest to rodzina w powszechnym rozumieniu, właściwym dla Starego Świata, czyli mama, tata i dzieci. Wszędzie na świecie ludzie się rozwodzą. Często ojciec odchodzi od rodziny, albo mama z dziećmi odchodzi od męża.

W Nowym Świecie nie rodzina wydaje się być najważniejsza, ale miłość. Roi się tu od kobiet, które zakochują się i zostawiają męża lub partnera z dziećmi, by cieszyć się nową miłością. Gdy mąż okaże się draniem, trzeba się z nim rozstać. Ale wtedy trzeba sobie ułożyć życie na nowo. I wychodzi tak, że dzieci w tym przeszkadzają. Lądują wówczas u babć, ciotek czy innych krewnych. Gdy nowa miłość mamy nie akceptuje dzieci z poprzednich związków, mama wybiera nową miłość. Nigdy nie wiesz, kto jest rodziną. Każdy obywatel ma 2 nazwiska, jedno po mamie, drugie po tacie. Przy tak kwitnącej miłości, mozaika nazwisk w rodzinie bywa wyjątkowa. Nigdy nie wiadomo, kto jest czyim dzieckiem, a kto rodzicem. Kto mamą, kto babcią. Dzieci do babć mówią mamo. Te gorące noce, to gorące morze, te afrodyzyjne owoce przez cały rok zachęcają do miłości i do poświęcenia wszystkiego w imię miłości. 

Pomiędzy Jamą a Pedernales są maleńkie, śliczne plaże. W większości dzikie, oddalone od głównej drogi, od wiosek, nieraz trudno dostępne. Na jednej z nich oderwane od stałego lądu skały uformowały majestatyczny łuk. Tubylcy od razu nazwali go łukiem miłości. Zakochani patrzą sobie w oczy. Gdy ktoś samotny chciałby tutaj kontemplować swoją samotność, ma szansę stać się bogatym . Dzikie punkty wybrzeża są miejscem przemytu narkotyków. Podpływają tu małe, szybkie łódki po towar lub pieniądze i pędzą z ładunkiem w kierunku statków zmierzających na północ. Gdy zobaczą policyjną łódkę na horyzoncie,  towar idzie na dno. Zdarzy się czasem, że fale wyrzucą na brzeg jakąś paczuszkę z dolarami, albo białym proszkiem. 
Polowanie na grubszą rybę.
Nim rybacy zdążą dopłynąć do brzegu,
zaczyna się polowanie na co lepsze
i większe okazy. Podpływają łódki
z napalonymi kupcami. Ten był pierwszy,
ale tuż za nim płyną następni,
zaoferują wyższą cenę.

Jak mi się tu podoba? – słyszę od kolejnego kierowcy, po raz setny to pytanie. Wymieniam rzeczy, które mi się podobają i nie. Poruszyłam bolącego zęba. Mówiąc o matkach wyfruwających z gniazda, powiedziałam o czymś, co było jego udziałem. Obudziłam wspomnienia, jak pewnego dnia został z trójką synów.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz